niedziela, 5 stycznia 2014

Obiadowo :)

        Wczoraj, z okazji dnia wolnego wszystkich domowników, postanowiliśmy wybrać się w końcu do bufetu. Przyznam szczerze, że podejść do tego wyjścia było wiele, ach wiele ;) Naszym celem był Red Hot World Buffet Bar przy 48 Deansgate w Manchester :)  
(zdjęcia dziś - bez szału, wszyscy mnie poganiali :P )


Chwila narady przed wejściem i do środka :)



 A poniżej - zakres kuchni, z których dania mogliśmy wybierać :) (i pojęcia nie mam dlaczego, ale zdjęcie nie chciało się wstawić odwrotnie, za żadne skarby. Mam nadzieję, że umiecie czytać do góry nogami :P  :)

           Do wyboru było tak dużo rodzajów jedzenia, że ja nie ogarniałam wszystkiego :D Ale to co zdążyłam spróbować - bardzo mi smakowało! Koszt to 10,99f w porze lunch, 18,99f w porze obiadowej. Napoje płatne dodatkowo. Czas na jedzenie to 2h, więc spokojnie można się najeść do syta. My wychodząc z bufetu, ledwo się ruszaliśmy z powodu duuużej ilości jedzenia, jaką pochłonęliśmy :) 
Było warto i jak najbardziej polecam!

       W trakcie pobytu w Manchesterze, odwiedziłam z P. jeszcze co najmniej 2 takie bufety. Ale wtedy jeszcze nie pisałam bloga, a co za tym idzie ilość zdjęć jest mocno ograniczona. Postaram się to nadrobić następnym razem jak tam będę. A póki co wstawię te, co mam :)

       Pierwszy w jakim byłam to Buffet City Thai & Chinese Cuisine przy 111 Portland Street, Manchester.

Jak sama nazwa mówi, jest tak tylko kuchnia chińska i tajska. Jedzenia jest mniejszy wybór, niż w powyższym bufecie, ale jest równie dobrze. Szczególnie przypadł mi tu do gustu kurczak w sosie słodko - kwaśnym, dla mnie bomba ;) Cena jak na bufet niezbyt wysoka - ok. 20f z napojami. No zależy też, kto jaki napój wybiera :P
Poniżej wnętrze bufetu, za wiele nie widać, ale jak pisałam - zdjęć będzie więcej!

         Ten bufet jest chyba tym, w którym byliśmy z P. najwięcej razy, jest w dogodnej nam lokalizacji i tylko raz jeden nam się zdarzyło, żebyśmy nie weszli tam z powodu braku miejsca. A jest go w środku dużo więcej niż to widać na zdjęciu!

        Jeszcze innym barem był Tai Wu przy 44 Oxford Street, Manchester. Tutaj za 2 osoby z napojami zapłaciliśmy niecałe 20f. Oczywiście napoje płatne dodatkowo. Miejsca bardzo dużo, więc nie ma obawy o brak wolnego stolika.



         Wybór kuchni, jak widać na zdjęciach, jest całkiem spory. No i desery... smaczne były naleśniki z bitą śmietaną i polewą czekoladową, które robione są od ręki, na zamówienie, więc są ciepłe i smaczne! :)

Takich bufetów, barów i innego rodzaju knajpek w centrum jest niezłe zatrzęsienie, więc do wyboru do koloru. Kwestia smaku i gustu!

Jeszcze raz, wybaczcie mi jakość zdjęć...

Zgłodnieliście? :)

Buziaki,
Ania ;)

5 komentarzy:

  1. Aż w brzuchu mi zaburczało... Bardzo fajne miejsca, chętnie bym je odwiedziła :) I nie umiem czytać do góry nogami! Ale przekręciłam laptopa i jakoś to ogarnęłam :D
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja nie zglodanialam! jem caly dzien, bo od jutra jestem na diecie!
    Ty podobno ze mna :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja już postanowiłam - przez najbliższy czas żadnych kebabów, chińczyków, ani fast - food'ów! Jest moc - będą i ćwiczenia ;)

      Usuń