Robi wrażenie, nie da się ukryć... W drodze do mojego celu mijałam park, a w nim mnóstwo...
.... gołębi i wiewiórek, o dziwo szarych a nie rudych jak zdarzało mi się je widywać w Polsce :) (wiem, trochę kiepsko widać wiewiórki, ale wierzcie mi na słowo, było ich tam kilkanaście)
Po kilkuset metrach dotarłam na miejsce. Na terenie cmentarza znajdują się, oczywiście oprócz pomników, kaplice, kościół, krematorium i inne.
Wystarczyło przejść się dalej, gdzie furtka stała otworem i można było wejść na teren cmentarza.
Pierwsze, co rzuca się w oczy niemal od razu jest fakt, iż nie ma tu całych nagrobków, są jedynie tablice ukazujące kto w danym miejscu jest pochowany.
Druga sprawa jest taka, że przy żadnej z tych tablic nie było kwiatów ani zniczy ani nic innego, co by pokazywało, że ktoś te nagrobki odwiedza.
Po trzecie jest to na tyle duży cmentarz, że ludzie odwiedzający go mają możliwość wjechania na jego teren samochodem i podjechanie praktycznie pod sam pomnik, co w Polsce się nie zdarza.
Ciekawe jest to jak Anglicy zapisują na pomnikach swoich przodków...
Przykład:
Cmentarz, z powodu swojej dużej powierzchni, ma na swoim terenie kilka kaplic. To jedna z nich
Wszystkie są do siebie bardzo podobne, a co mi się podoba w nich najbardziej - to ich budowa, strzeliste wieżyczki!
Panuje tam niesamowita cisza, mimo znajdującej się obok ruchliwej ulicy, co sprzyja rozmyślaniom o życiu.
I również tutaj natknęłam się na niezliczoną ilość wiewiórek, które nie były chętne do pozowania do zdjęć :)
Prawdopodobnie nie obejrzałam nawet połowy tego cmentarza, zajęłoby mi to chyba z pół dnia, jak nie więcej :] Ale i tak różnice w porównaniu z polskimi cmentarzami, są zauważalne na pierwszy rzut oka.
Buźki,
Ania :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz