czwartek, 8 maja 2014

Szkolne wycieczki

       Moja szkoła (pisałam o niej tutaj) co jakiś czas potrafi mnie jeszcze zaskoczyć - przeważnie pozytywnie ;) Jestem w niej od marca i muszę przyznać, że za taką cenę, lepiej trafić nie mogłam! 
        W poprzednim poście napisałam Wam mniej więcej jak wyglądają zajęcia. Dziś dodam Wam kilka szczegółów na temat szkoły. A więc jeśli chodzi o zajęcia to pierwsze dwie z czterech godzin zajęć to speaking (mówienie, debaty z pozostałymi studentami na zadany przez nauczyciela temat) i reading (przeważnie jest to czytanie gazety codziennej, a konkretnie jednego wybranego artykułu i jego analiza pod względem słownictwa i umiejętności wymowy). Czasem się zdarza, że debata tak się rozwija, że zostaję zbyt mało czasu na przeanalizowanie wybranego artykułu, i po prostu robimy troszkę mniej czytania niż było zakładane. Ale za to mówienia było więcej, więc dla nas tym lepiej ;)
Po dwóch długich godzinach, pół godziny przerwy na złapanie oddechu, przekąskę i...

...następna godzina to jest zawsze i niezmiennie nauka gramatyki. Codziennie nowe zagadnienie, najpierw teoria - później ćwiczenia z tego zagadnienia. Nauczyciele tłumaczą dopóty dopóki wszyscy 'ogarną' podstawy! Duży plus za ich cierpliwość ;)

Ostatnia godzina to już zależy od nauczycieli, czasami jest to listening (słuchanie ze zrozumieniem) lub pronunciation (poprawna wymowa) lub...
... no i tu się zaczyna - co drugi tydzień jest test z gramatyki z ostatnich 2. tygodni, a co drugi tydzień wycieczka na miasta. 

Cel wycieczki zawsze zależy od tematyki w ostatnich dwóch tygodniach. Ostatnia wycieczka jaką Wam opisywałam była do galerii sztuki (bo mówiliśmy dużo o sztuce, malarstwie, grafice, dziełach wykonanych ręcznie, itp.). 
Przed świętami  Wielkanocnymi byliśmy w The Manchester Museum na Oxford Road (lokalizacja). W tygodniu rozmawialiśmy o zwierzętach, zagrożonych gatunkach, środowisku naturalnym, itd. Fotki? Oto one ;)
 


Dwa poniższe zdjęcia specjalnie dla Ciebie Sis - ze względu na Twoją geologiczną profesję ;) (jej bloga możecie śledzić tutaj )




Nie powiem - warto zajrzeć, zwłaszcza, że wejście jest zupełnie za darmo ;)

         Dziś akurat wypadała kolejna wycieczka, tym razem związana z tematyką kosmosu, przestrzeni, samolotów, kosmitów i innych. W celu zgłębienia angielskiego słownictwa na tenże temat wybraliśmy się do MOSI Museum of Science & Industry niedaleko Deansgate


       I kilka fotek z wewnątrz, niestety część na piętrze (podobno najciekawsza) była akurat zamknięta dla zwiedzających.



        Poniższe zdjęcie szczególnie przypadło mojemu P., chociaż może nie tyle zdjęcie, co samochód, który jest na zdjęciu. A to ze względu na to, że On bardzo  lubi stare samochody i gdyby nie były tak drogie - na pewno by sobie jakiś sprawił ;)






        No i zdjęć z muzeów póki co więcej nie mam, ale zawsze jak jest okazja pójść z kimś znajomym to staram się z niej korzystać, zawsze to lepiej niż w samotności, czyż nie? :)

Polecam,
Ania ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz