niedziela, 16 lutego 2014

Walentynki :)

      W piątek był Dzień Zakochanych, wszyscy to wiedzą. Różnie bywa na codzień, ale jak już się ma tą drugą połówkę to staramy się, aby okazywać sobie uczucie nie tylko w tym jednym dniu w roku, ale troszkę częściej. Przynajmniej ja tak mam. I żeby wyróżnić ten dzień od innych, wybraliśmy się z P. do restauracji Sher Akbar nieopodal naszego miejsca zamieszkania, na Chorlton. Stolik zamówiony - można iść. Raz w tygodniu idąc na zakupy przechodziliśmy koło tej knajpy, i sobie mówiliśmy, że kiedyś tu przyjdziemy i udało się :) Oto ona:




Jak widać, restauracja była przygotowana na oblężenie 'walentynkowiczów', serduszka, walentynkowe menu i dekoracja wewnątrz lokalu. 




W końcu dostaliśmy swój stolik, zamówiliśmy dania i czekaliśmy. Knajpa przeżywała prawdziwe oblężenie, dlatego też między daniami były kilkunastominutowe przerwy. Dla Nas to jak najbardziej było na rękę, można było złapać oddech po daniach, które z racji swojego pochodzenia były nawet jak dla P. dosyć ostre.

Na przystawkę dostaliśmy 'placki' (nie pamiętam ich oryginalnej nazwy) z kilkoma sosami do wyboru

 Następnie jako pierwsze danie wybrałam sobie Chicken Tikka, kawałki kurczaka w indyjskich przyprawach wraz z surówką, a P. zamówił Mix Grill, czyli kilka kawałków różnych (mniej lub bardziej ostrych) mięs wraz z surówką - zdjęć niestety brak, bo byliśmy tak głodni, że zapomniałam :P

Na danie główne wybraliśmy sobie danie Karahi Punjabi Lamb, czyli kawałki jagnięciny w ostrym sosie z warzywami, do tego ryż i nan. I tu już zdjęcie było (na pierwszych zdjęciu, w lewym górnym rogu - to jest właśnie nan)


A na koniec oczywiście deser, czyli brownie z polewą i lody :D

          Wszystko było naprawdę pyszne i .... ostre :) My najedliśmy się na tyle, że następny posiłek zjedliśmy dopiero następnego dnia koło 15 :P Polecam knajpę i mam nadzięję, że kiedyś tak jeszcze zajrzę. Mają oni również bogatą ofertę dań na wynos (podczas naszej kolacji telefony praktycznie nie przestawały dzwonić).

No i jeden z prezentów od P.

A Wam jak minął ten dzień?

Buziaki,
Ania :)

2 komentarze:

  1. Super!!! Bardzo lubie indyjska kuchnie, niestety majac dzieci czesto jesc takie ostre potrawy bo oni nie moga. Te placki to papadams, nie wiem jak to sie pisze ale tak brzmi. My kupujemy je w tesco. Unie na walentynki byly tylko czekoladki ale po 13 latach to I tak dobrze ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najważniejsze to być ze sobą ;) A dziękuję za nazwę 'placków', przyda się następnym razem! Pozdrawiam

      Usuń